W paryżu dzieci nie grymaszą, recenzja książki oraz nasza wycieczka do Paryża

Last modified date

Comments: 2

Ksiażka, którą polecam każdej przyszłej mamie. Będzie też miłą lekturą dla obecnych rodziców oraz osób, które chcą dowiedzieć się więcej o kulturze francuskiej. Wszystkie zdjęcia, zamieszczone w tym poście, są mojego autorstwa i pochodzą z naszej krótkiej wyprawy do Paryża.

Autorka ksiązki, Pamela Druckerman to amerykańska dziennikarka, która na klika lat przeprowadza się do Paryża. Rodzi tam swoją pierwszą córkę a następnie dwóch synów i odkrywa, iż francuskie dzieci śpią spokojnie, jedzą wszystko, potrafią być cierpliwe a ich rodzice bez większego trudu znajdują czas dla siebie i są zrelaksowani.

Nie jest to typowy poradnik, raczej lekka, zabawana i pouczająca opowieść o osobistych doświadczeniach autorki.  Myślę, że każdy znajdzie tu jakąś cenną wskazówkę, którą z powdzeniem wdroży w życie.

Pewnie nie zdziwię nikogo, ale mnie osobiście najbardziej zainteresowała tematyka jedzenia i własnie spostrzeżeniami na ten temat, chciałabym się z Wami podzielić. Zacznijmy od początku, czyli od ciąży po francusku.

Płód nie prosi o sernik.

 Francuzki nie traktują ciąży jako czasu, kiedy po latach wyrzeczeń, w końcu mogą napychać się wszystkimi zakazanymi produktami, bo nie muszą już więcej wciągać brzucha . Nie rezygnują też totalnie z małych przyjemności. Pozwalają sobie raz na jakiś czas na porcję musu czekoladowego, stosując zasadę umiarkowanie a nie wyrzeczenia, dzięki czemu nie serwują sobie nadmiaru kalorii w postaci ogromnej porcji słodkości, pochłoniętej w chwili słabości i nie tyją ponad miarę w czasie ciąży.

Jedz odrobinę więcej niż zwykle – nie za dwoje.

Francuzki pilnują prawidłowych przyrostów masy ciała w czasie ciąży. Jednocześnie jedzą nie tylko po to żeby odżywić płód – uważają że mają prawo cieszyć się życiem, więc nie zapominają w tym wszystkim o sobie. Kobiety w ciąży nie są tam traktowane tylko jako inkubatory do noszenia dziecka, ale jako świadome istoty, które sygnalizują swoje potrzeby i nie rezygnują ze wszystkich życiowych przyjemności na okres ciąży.

Szczęśliwe mamy, wychowują szczęśliwe dzieci. Proste. Kolejny etap to  wychowanie młodego człowieka.

Wyobraź sobie planetę, na której rodzinne posiłki są przyjemnością, dzieci jedzą to samo, co ich rodzice i tylko bardzo nieliczne mają nadwagę. Ta planeta istnieje i nazywa się Francja.

Czyżby? Sprawdźmy w takim razie jak oni to robią.

Poniżej przedstawiam Wam najciekawsze rady płynące z książki, które sama stosuję w codziennej praktyce dietetyka a także w roli mamay.

5 spsobów na wychowanie małego smakosza.

  1. To rodzic wybiera co dziecko zje, a dziecko decyduje ile z tego wybierze.

Rodzice są odpowiedzialni za jakość serwowanych dziecku posiłków, ale to dziecko pwinno zdecydować ile z tego zje. Nie powinno się nalegać, aby dziecko zjadło wszystko co ma na talerzu (lepiej podawać małe porcje) zaufajmy mu i szanujmy jego sygnały sytości. Zanim zaproponujesz dokładkę, zaczekaj i zobacz czy samo o nią poprosi. Jeżeli natomist dziecko prosi o trzecią dokładkę makaronu, zaproponuj mu w zamian owoc lub jogurt (który może osłodzić łyżeczką dżemu lub miodu).

Nie starajmy się za wszelką cenę wmusić w dziecko przy każdym posiłku odpowiedniej ilości składników odżywczych, dążmy raczej do tego żeby nauczyło się być niezależne w zakresie odżywiania, umiało cieszyć się posiłkami i regulować własny apetyt.

2.  Wszyscy jemy to samo.

We Francji nie ma “menu dla dzieci”. Rodzice starają się, żeby dzieci od najmłodszych lat jadły to samo, co rodzice. To nie dzieci decydują, co będzie na obiad. Nie ma spełniania zachcianek. Rodzice starają się za wszelką cenę nie dopuścić, aby ich dzieci stały się wybrednymi “zjadaczami” tylko dwóch bezpiecznych potraw. Jak to osiągnąć? Jeżeli dopiero starasz się wprowadzić tą zasadę w domu, zacznij od potrawy, którą wszyscy lubią.  Potem wprowadź nowe. Zachowaj spokój i straj się reagować neutralnie, jeżeli dziecko tylko skubnie albo nic nie zje. Nie proponuj niczego w zamian. Daj mu czas na oswojenie się z nowymi zasadami i zaufaj mu. Pamiętaj, że wiara w to, że dziecko nauczy się jeść to co Wy wszyscy, jest największym dowodem zaufania. Bez tego trudno o sukces.

3. Jedna przekąska w ciągu dnia.

Francuzi pilnują tego, by ich dzieci jadły tylko w porach posiłków. Jedyną akceptowaną przekąską jest tak zwany goûter, czyli podwieczorek w trakcie którego dzieci mogą zjeść coś słodkiego. Jest to zazwyczaj owoc, produkt mleczny i niewielka ilość czekolady. Czasem kawałek ciasta lub kilka ciasteczek. Słodycze nie są traktowane jak substancja zakazana. Nikt nie udaje także że cukier nie istnieje. Rodzice starają się uczyć dzieci, że słodycze to okazjonalne przyjemności, które można spożywać w kontrolowanych ilościach. Zmniejsza to prawdopodobieństwo, że przeholują, jeżeli wreszcie dorwą się do czegoś słodkiego. Zakazany owoc smakuje najlepiej!

4. Najpierw podaj warzywa.

Jeżeli dzieci nie podjadają w ciągu dnia, w porze posiłku siadają do stołu głodne i jedzą serwowane potrawy z większym apetytem. Wykorzystaj ten fakt i zacznij obiad od zaserwowania warzyw. Zanim podasz danie główne, nałóż każdemu po porcji gotowanego brokuła z odrobiną masła czy oliwy albo porcję zielonej fasolki i zaczekaj aż dzecko zje. Zachowaj przy tym spokój, nie tryskaj nadmiernym entuzjazmem z powodu zjedzonej porcji warzyw ani też nie nalegaj zbytnio na to by dziecko je zjadło za wszelką cenę.  Najlepsze co możesz zrobić:  nie pozwól by dziecko widziało jak rozpaczliwie pragniesz by zjadło warzywa! 

5. Dbaj o różnorodność posiłków.

Dzięki temu dieta dziecka będzie urozmaicona i dostarczy mu wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Francuzi dbają nie tylko o dobór różnorodnych produktów, ale także starają się żeby konsystencja i kolorystyka potraw była różnorodna. Dzięki tym zabiegom mają większe prawdopodobieństwo, że dziecko nie zacznie krzyczeć na widok pływającej pietruszki w zupie. Dziecko, obcujące z wieloma różnymi potrawami na co dzień, będzie w stanie wybrać sobie podczas każdej okazji jakiś produkt ze stołu, który mu pasuje. Będziemy mogli zabrać je wszędzie ze sobą nie martwiąc się, że będzie głodne i nie głowiąc się co mu podać do jedzenia. Jeśli będziesz go traktować jako poszukiwacza kulinarnych przygód wówczas w końcu wcieli się w tą rolę. Jeżeli jednak będziesz go traktować jako grymaszącego niejadka, który lubi tylko dwie potrway, też się do tego dostosuje.

Traktuj swoje dziecko jak małego smakosza, a (stopniowo) będzię próbowało udowodnić że jest godne tego miana.

Czy w każdym francuskim domu jest tak wspaniale? Zapewne niestety nie. Tak jak i nie w każdym amerykańskim domu królują głównie frytki i hamburgery. Warto jednak otworzyć się na nowe, spróbować zmienić coś w swoim sposobie postępowania, żeby czerpać jak nawiększą radość ze wspólnego spożywania posiłków, bycia z bliskimi i radości spokojnej atmosfery.

Sama próbowałam sprawdzić jak to jest z tymi zwyczajami we Francji podczas krótkiego wypadu do Paryża. Fascynujące miasto, tętniące życiem z przepiękną architekturą, licznymi muzeami i przepysznym jedzeniem! To był bardzo intensywny weekend.

Największe wrażenie wywarło na mnie Centrum Pompidou. Sam budynek robi ogromne wrażenie swoją oryginalną i awngardową budową, oplecioną na zewnątrz kilometrami rur, które są jednocześnie umieszczonymi na zewnątrz instalacjami (żółte to instalacja elektryczna, niebieskie to wentylacyjna, a zielone to systemy hydrauliczne). W środku natomiast znajduje się muzeum sztuki współczesnej. Trzy kondygnacje niesamowitych obrazów (m.in. Salvadora Dali, czy Pablo Picasso), rzeźb a także fotografii, czy innych wytworów artystycznych. Dzieła budzące zachwyt, niepokój, czasem szokują ale zdecydowanie wywołują emocje, pobudzają zmysły! Niesamowite przeżycie!

Z prykrością stwierdzam, że nieco roczarował mnie Luwr. Oczywiście nie mogę umniejszać jego wielkości (jest jednym z największych muzeów na świecie), która robi ogromne wrażenie. Zawiodła mnie jednak panująca tam atmosfera (już samo wejście przez galerię handlową odbiera urok i wzniosłość tego miejsca, przecież znajdują się tam jedne z największych dzieł sztuki), która przypominała głośny bazar próżności i wyścig po selfie z Mona Lisą. Smutne. Nie mogłam się od tego odciąć. Myślę, że kiedyś zrobię kolejne podejście. Zarezerwuję sobie cały dzień, włożę słuchawki na uszy z przewodnikiem i będę chłonąć piękno tego miejsca. Jak na tę chwię zdecydowanie bardziej zachwyca mnie Luwr na teledysku Beyoncé.

Kuchnia francuska zdecydowanie mnie urzekła! Jest wysublimowana i fantazyjna. Przepyszne sery, chrupiące bagietki i znakomite wino rozpieszczają podniebienie feerią smaków. Sama kultura spożywania posiłków jest bardzo bliska memu sercu. Francuzi jedzą z uważnością, celebrując chwilę i czerpią ewidentną radość z bycia w tym czasie z bliskimi. Największe wrażenie zrobiła na mnie kultura wspólnego spędzania czasu przy smakowitych przekąskach i dobrym winie nad Sekwaną. Z przyjemnością odwiedzę jeszcze kiedyś Paryż.

2 Responses

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Post comment